;)
Brakowało mi tego, żeby czuć się potrzbną dla mężczyzny i tego, że to wkońcu nie ja muszę o niego zabiegać, tylko to on stara się by ze mną się spotkać, by być przy mnie.. Jejku.. dostałam smsa: "..jesteś dla mnie szczęściem. Myśląc i będąc przy Tobie jakoś tak fajnie mi na duszy, tak lekko. Czuję, że warto żyć.." - w ogóle nie wiem co o tym myśleć, ale on jest taki inny, taki spokojny, taki czuły, takie prawdziwy facet z niego.. zapraszający na kolację, której ja odmawiam, bo czuję się jakoś niezręcznie.. nigdy żaden facet mnie nie zapraszał i po prostu nie wiem jak mam się zachować.. on to rozumie.. przynajmniej się stara.. nie chcę, żeby było mu przykro, to chociaż spacerem nadrabiam. Nie wiem po prostu co mam pisać, bo wszyscy widzą, że czuję się lepiej, że nawet ta straszna botanika mnie już nie przeraża i fakt 3 kolokwiów w weekend!! Tak mi lekko, jak to on napisał.. humor jest codzień, jakiego nie było dawno.. I nawet w pubie wczoraj z nim byłam.. tylko się przytulić i być.. wszystko w swoim czasie ;) Tak to ten kolega ze studiów ;p - czyż jednak warto było na nie pójść? :)