Wyciągnęłam termometr - temperatura normalna 36,7 st. a czuje się jakbym miała się zaraz rozłożyć na czynniki pierwsze ;/ cały dzień mi zimno, rozpalona twarz.. oczy zamykają się same.. [wyspałam się,bo szłam spać po 22] :/ i w ogóle wróciła szkoła, wrócił wieczorny codzienny dół i przez szkołę i przez K. i w ogóle głupio jest. wciąż mi się ryczeć chce.. co mam zrobić, nic.. bezradność znów daje się we znaki...
A tą głupią starą pizdę niech nie obchodzi to,że pomyliłam szkołę! niech się za dużo nie interesuje moim życiem, niech zajmie się swoim.. nie chce, żeby była jak moja mama.. nie chcę, broń boże... niech spierdala, gdzie pieprz rośnie! dobrze,że to ostatni rok.. a szkoła ta była wielką pomyłką, to samo osiągnęłabym w liceum.. a wylegiwałabym się teraz w łożku i nie myślała, że jutro muszę iść znów tam :( tyle,że dodatkowo tytuł technika.. pff.. jak zdam egzamin zawodowy... mniejsza o to....
Źle mi i już! i sobie ponarzekam cały czas...
I mam narazie 41godz tygodniowo, a jeszcze dojdą inne... i soboty może też... no, bo co to jest tyle godzin na nas? Praktycznie całe dnie w szkole... najlepiej niech nam zrobią porę leżakowania jak w przedszkolu i tu spędzajmy całe dnie i noce... bo po co do domu wracać? Bo ja w czwartek od 10 już będę w aucie i o 12:20 już fakultety, a od 14:50 już w szkole... i o 20:30 w domu... matko święta! zła,zła,zła!!!! cholernie zła!