Piątkowa impreza niezbyt mi się podobała.. dopóki nie zobaczyłam mej dawnej miłości.. kiedy zaczynało się coś dziać M. i P. chciały jechać do domu ;/ grr :p :p Sobota spędzona w domu..
Dzisiaj wracają rodzice, a ja się tego przyjazdu ich boję.. Bo wczoraj jak wracałam od kuzynki na podwójnym rondzie miałam stłuczkę autem :/ jakiś chłopak wjechał mi w auto.. na szczęście moje dużo nie ucierpiało, pękł tylko plastik i do malowania.. całe szczęście, że tata go jeszcze nie naprawiał i ma autokasko... A drzwi od pasażera tego chłopaka w maluchu są wgniecione.. całkowicie.. no, ale po co się pcha bez migacza, kretyn.. Nie chciałam policji wzywać, zresztą on też.. więc zadzwoniłam po brata, powiedział, że nie mam się czym przejmować, że tata nie powinien być zły, bo mu wypłacą pieniądze.. ale i tak boję się mu o tym powiedzieć :/ Tamten pieniądze zwróci, nawet się nie kłócił, bo wiedział, że to z jego winy..
A od jutra fakultety jednak mam :/ grr.. i jeszcze do poniedziałku muszę się nauczyć pół prezentacji maturalnej na ocenę! W ogóle nie rozumiem tego, nie powinni się wtrącać w to co będę mówiła.. bo przecież ja bym mogła dopiero w kwietniu się tego uczyć.. zresztą i tak jak teraz się nauczę, to do maja zapomnę na pewno!!! Więc po jaką cholerę jest sens uczenia się tego dwa razy? :/ Mnie łatwo takie rzeczy niestety do głowy nie wchodzą, bo nie potrafię się skupić...
Uh.. ale się rozpisałam.