eh.
Hm. jestem zmęczona strasznie!
Wczorajsza podróż do Częstochowy wykończyla mnie maksymalnie i wypompowała resztki moich sił. Pobudka o 2:50, wyjazd chwilę po 4 rano.. nie szło spać w autobusie, bo chłopacy z innej klasy w ogóle nie dawali.. jeden kompletnie pijany, wstyd aż wszystkim za niego było. Drzemałam w kaplicy na Jasnej Górze.. wybacz BOŻE.. yhm. Wymodliłam się. Powrót równie męczący jak przyjazd, ale jakoś dałam radę. Spać poszłam po 21, jak nigdy! I wstałam już o 8 rano, bo do szkoły trzeba było iść. Niby 10h spałam, ale czuję się masakrycznie, bo do tego wszystkiego dostałam dziś okres.. jak WRAK się czuję :p Mam nerwowy okres..
Zaraz brat przyjedzie na obiad.. dawno go nie widziałam. A ja sprzedaje moje różowe buty, nie chcę ich jednak :p wolę żółte :p Wiem,wiem. mocno mam w głowie :p Zdarza się! :p
M:*